Supergirls don't cry, supergirls just fly, supergirls don't hide. I'm a supergirl ;]

Friday 10 December 2010

czas zaplanować świąteczne jedzenie :)



Na uczelni gorący okres, czasu na robienie świątecznych ozdób po prostu brak. Pewno dopiero w pociągu będę miała czas na dokończenie kręcenia i klejenia :)

A poki co siedzę i myśle co wyczaruje w kuchni na święta. Do Warszawy przyjadę dopiero 24 rano, więc będę ograniczona czasowo.

Poki co do głowy przyszły mi:
1) sałatka z krewetkami, suszonymi pomidorami i imbirem
2) rożki z ciasta francuskiego z grillowanymi warzywami
3) tarta czekoladowa z chilli
4) tartinki z brzoskwiniami i kremem malinowo-waniliowym

Może jeszcze zrobie semifreddo i pischingera. Z chęcią zrobiłambym coś jeszcze, ale pomysłów brak :(

Thursday 25 November 2010

Supergirl

Od paru dni nie mogę oderwać się od tej piosenki. Leci na okrągło


I tak przy dźwiękach supergirl powstały kolejne 'śnieżynki'


I moja ulubiona


Supergirls don't cry, supergirls just fly, supergirls don't hide.
I'm a supergirl ;]

Monday 22 November 2010

quilling na zły humor

Zdecydowanie niefajny dzień. W zwiazku z tym 'uciekłam' w quilling i holenderskie frytki z majonezem (tak naprawdę to były vlaamse frites, czyli belgijskie frytki, które są wręcz potrawą narodową w Niderlandach) :)


Sunday 21 November 2010

czas na świąteczne ozdoby

Ruszyłam z produkcja kartek, przyszedł więc czas na ozdoby. Wymyśliłam sobie, że chce drzewko ozdobione produktami handmade, co oznacza, że prawdopodobnie wykupie cały sklep papierniczy ;]

Poki co zdrobiłam jedną śnieżynkę. Zamiast zasiąść do książek włączyłam 'Charliego i Fabrykę czekolady', zaparzyłam zieloną herbatę z malinami, rozłożyłam przybory i zaczęłam 'kręcić'.
Zrobienie jednego płatka śniegu, stosunkowo dużego (17cm średnicy licząć od najbardziej wysuniętych końców) zajęło mi blisko 2 godziny- zaczęłam i skończyłam równo z filmem. I w tym momencie moja wizja choinki handmade rozmyła się. Zwyczajnie nie mam tyle czasu żeby codziennie poświęcić 2h na jedną ozdobę. Ech, trzeba będzie pokombinować.

A na razie: błękitna śnieżynka:

Saturday 20 November 2010

Postcrossing

Czyli jak zwykle coś znalezionego na volcie ;]

Zarejstrowałam się, wysłałam pierwszych 5 i wpadłam. Potem dostałam pierwszą kartkę- z Czech- i zrobiło mi się tak ciepło i przyjemnie. W międzyczasie wysłałam kolejne i jak tylko system umożliwia mi losowanie nowego adresu, to klikam.
Dzisiaj dostałam kolejne kartki (nr 4-Chiny i nr 5-Niemcy). Niesamowita frajda!

Niestety większość osób nie życzy sobie kartek handmade. Tylko jedna osoba, która wylosowałam nie miała zastrzeżeń, więc wybrałam dla niej zabawną kartkę z zebrą, którą z tyłu udekorowałam squillingowanym kwiatkiem http://i142.photobucket.com/albums/r106/Edytka_MGZ/quilling/IMG_1002.jpg

Tak poza tym to czasu na quilling brak! na razie tworzę kartki świateczne- już 3 są gotowe, pozostało jeszcze 12 do zrobienia. zdjęcia wrzucę jak wszystkie dojdą do adresatów, bo poki co nie chcę popsuć niespodzianki. muszę tylko napisać, że jestem z siebie super dumna- to moje pierwsze hadmade kartki ever, a wyglądają bardzo fajnie :)

Thursday 16 September 2010

panda :)

Słowem wstępu: uwielbiam pandy! uwazam, że to wyjątkowo urocze stworzenia z rodziny niedźwiedziowatych. Mogę je obserwować w zoo godzinami.
Jestem również 'adopcyjną mamą' dla jednej z pand z Chin :) Każdy kto jest zainteresowany adopcją pandy czy też innego zagrożonego gatunku może poszukać inforamcji na stronie WWFu.

A teraz do sedna: 'squillingowanie' pandy zajęło mi strasznie dużo czasu! Nie dlatego, że było to trudne zadanie. Wręcz przeciwnie. Problemem okazały się ciągłe braki w białych i czarnych papiórkach- co chwila musiałam zamawiać nowy zestaw. W międzyczasie skończył się też specjalny klej. Tak więc same kłody (a może bambusy?) pod nogi :)

Teraz tylko panda czeka na nowe imię. Any ideas?




Saturday 4 September 2010

Quillingu ciąg dalszy :)

Po kilku dniach tworzenia prostych wzorów, 'szarpnęłam' się na coś trudniejszego.
I tak oto powstał błękitny rajski ptak. Po tygodniu, na zamówienie przyjaciółki, zrobiłam kolejnego, typ razem żółto-pomarańczowego.

I tutaj muszę zaznaczyć, że ptaki, mimo że wyglądają na trudne do wykonania, tak naprawdę okazały się przysłowiową bułką z masłem! Na każdego z nich potrzebowałam ok 3-4 godzin, a efekt myślę, że jest zaskakujący i ciekawy :)


Quilling- początki

Na technikę Quillingu natchnęłam się przypadkiem. Szukałam w sklepie z różnościami DIY i craft kartek do origami i natchnęłam się na dziwnie brzmiącą kategorię quilling. wrzuciałam hasło w google images i to co wyskoczyło bardzo mi się spodobało. Kolejnym krokiem był youtube, gdzie obejrzałam kilka filmików, na których pokazano ową metodę. Tak mi się spodobała, że zamówiłam własny zestaw startowy.

Początki łatwe nie były. Mam dwie lewe ręce, a zabawy z klejem kończą się tak, że sama przyklejam się do stołu ;) Potem było już z górki i okazało się, że quilling jest prosty! Czasochłonny (baaardzo), ale prosty. A przy tym odpręża i uspokaja, nawet takiego nerwusa jak ja.



Monday 30 August 2010

Mieszkam w kontenerze!

Dosłownie. Holendrzy mają bzika na punkcie ekologii i stare kontenery, które służyły kiedyś do wysyłania towarów drogą morską zostają obecnie przekstałcone na osiedla mieszkaniowe. I mój akademik jest właśnie takim kontenerowym osiedlem. Z wierzchu wygląda bardzo przyjaźnie- kolorowe szyby, różne okna, słowem- bardzo studencko. W środku też jest całkiem przyjemnie, ale dopiero po wydaniu kilkudziesięciu euro w sklepach typu IKEA. Niestety, sam kontener wyposażony jest dość skromnie: stolik, fotel, 2 krzesełka, lustro, mini-mini szafa, prosty aneks kuchenny i dość duża łazienka.
Po kilku godzinach skręcania mebli ze skandynawii, po kilku złamanych paznokciach i bąblach na dłoniach mój kontener wygląda tak (na końcu zdjęcia kontenerów z zewntąrz):





Tuesday 24 August 2010

Do biegu, gotowi, start! czyli krótka notka na dzień dobry (a właściwie dobry wieczór)

Pracowity dzień. Byłam jak pszczółka (ale nie Maja- strasznie nie lubiłam tej bajki). Nic dziwnego- jutro wieczorem pakuje część dobytku i wyjeżdzam na rok do Amsterdamu, tam czeka mnie zrobienie Mastera (LLM- odpowiednik polskiego magistra).
Jak zwykle przed takimi wyjazdami wypadało się pożegnać. W związku z czym dzisiaj piekłam, gotowałam, ucierałam- słowem: znalazłam się w moim świecie. I tak oto powstała tarta z pomarańczową czekoladą i bitą śmietaną z miętą, oraz tarta z jabłkami i dżemem morelowym. Pycha!

A niebawem wrzucę kilka fotek quillingu- głównego 'sprawcy' tegoż oto bloga :) Poki co: dobry wieczór i dobranoc!